Jak wspominałem w swoim poście około dwa tygodnie temu o Nikonie D5500 i napisaniu krótkiego podsumowania na temat korzystania z niego, dotrzymuję słowa i wstawię jeszcze więcej zdjęć. Moja opinia będzie szczera i napisana prostym językiem, zwykłego blogera, fotografa-amatora.
Poprzednia sesja zdjęciowa cieszyła się dużym zainteresowaniem, nie wiem czy dlatego, że została zrobiona najnowszą lustrzanką firmy Nikon z 24,2 Mpx matrycą czy po prostu modelka jest bardzo przez Was lubiana, nie skupiając się jednak na powodzie tego zamieszania, oczywiście dziękuję.
Powracając już całkiem do tematu, Nikon D5500 jest następcą uwielbianego też przeze mnie Nikona D5300, który okazał się w sprzedaży w styczniu tego roku.
Sprzęt jest zdecydowanie mniejszy od standardowych lustrzanek, co za tym idzie jest też lżejszy. To plus szczególnie, gdy dołączymy do korpusu ciężką lampę błyskową z czterema bateriami. Trzyma się w dłoni równie dobrze ja reszta lustrzanek. Jest wykonany w dobrego tworzywa, wygląda solidnie, guziki są stabilne, pokrętło przechodzi płynnie. ALE! Chyba w żadnym aparacie nigdy nie słyszałem tak wyraźnej pracy lustrzanki z wewnątrz.
Zupełną nowością jest DOTYKOWY, 3,2 calowy, wyświetlacz! Dziękuję producencie, bo to bardzo umila pracę. Wyświetlacz działa płynnie, bez zacięć i przeskoków. Na początku swoje przyzwyczajenia związane z telefonem dotykowym robią swoje, bo niestety, ale dwukrotne puknięcie w ekran nie przybliży nam zdjęcia :) Oprócz tego wyświetlacz można wyjąć, obrócić w każdą stronę i/lub włączyć podgląd live dzięki czemu, każde ujęcie jest możliwe.
Jeśli chodzi o najważniejszą rzecz a mianowicie o same zdjęcia to moje zdanie jest różne. Podczas fotografowania w trybie AUTO zdjęcia wychodziły mi dosyć rozmazane. Było to widać nawet na wyświetlaczu. Zdarzało się również podczas używania trybu manualnego, przy ręcznie ustawionych parametrach. Na dworze nie było wtedy ciemno. Co ciekawe mam ten problem tylko z lustrzankami Nikona, np. z Nikonem D7100. Osobiście posiadam Canona i nie mam z nim takiego problemu. Zacząłem więc zastanawiać się co jest powodem przy mazanych zdjęć wykonanych z ręki?
Jeszcze tego samego dnia, późnym popołudniem fotografowałem ponowie w trybie M przy nieco innych ustawieniach i tutaj zdziwienie - zdjęcia wychodziły wyraźnie ostre z ręki. Doszedłem do wniosku, że zależy to od poprawnie ustawionych parametrów i ilości światła wpuszczanego do obiektywu. Ogólna jakość obrazu jest bardzo dobra.
Nikon D5500 posiada też funkcję nagrywania w wysokiej jakości HD. Nic w tym dziwnego, ale zaskoczyła mnie ulepszona funkcja stabilizacji obrazu. Podczas nagrywania filmów z ręki wydaje się jakbym aparat umieścił na statywie i tylko min poruszał. Bardzo mi się to spodobało, wygląda to profesjonalnie, a to w dalszym ciągu aparat przeznaczony dla amatorów fotografii. Minusem jest dziwny dźwięk słyszalny w nagraniu podczas wyostrzenia.
Ogólnie jestem zadowolony z użytkowania Nikona D5500, mogę go śmiało polecić każdemu amatorowi fotografii, na pewno będzie z niego długo zadowolony - nawet bez konieczności szybkiego ładowania baterii, gdyż ta jest bardzo wydajna. Nie ulega wątpliwości, więc, że to dobry aparat, nie całkiem pozbawiony wszystkich wad, które zresztą nie łatwo znaleźć. Jego cena w zestawie ze standardowym obiektywem Nikkor 18-55 mm DX VR GII wynosi około 3300 zł czyli około 800 zł więcej, niż jego poprzednik. To adekwatna kwota do tego typu sprzętu, natomiast w związku z tym, że jest to nowość na rynku, lepiej chwilę poczekać, ponieważ jego cena w niedługim czasie powinna spaść.